środa, 12 listopada 2014

Tort dla nietortowych (i wyniki konkursu)

Pogoda nie przestaje mnie zaskakiwać. Pamiętacie taki listopad? Chyba nigdy się nie wydarzył. Na spacery z psem wychodzę w cienkiej kurtce i trykotce, wieczorem nie muszę zakładać rękawiczek. W południe można otworzyć okna i przewietrzyć mieszkanie, czuć lekkie powiewy ciepłego wiatru. Powietrze jest czystsze, bo nie ma potrzeby ogrzewania domu (aż tak bardzo).
Jeśli o mnie chodzi, taka pogoda mogłaby się utrzymać do świąt. Potem 3 dni śniegu (bo święta bez śniegu.. to nie święta) i znowu pogodna jesień.
Dzisiaj było równie pięknie, choć nie było mi dane korzystać z uroków dnia. Lekko struta (dosłownie) snułam się po domu, a jedyne, co mogłam zjeść do kromka chleba popita gorzką herbatą. Żadna atrakcja, bardzo nie polecam. Ale skoro miałam tyle wolnego czasu, postanowiłam upiec zaległy tort. Ktoś mógłby powiedzieć "nie możesz nic jeść, a pieczesz tort? oszalałaś?!". Ale to był najlepszy wybór, bo fanką tortów nigdy nie byłam. Nawet tych czekoladowych. Spróbowałam tylko kremu, a na próbę wystawiłam resztę domowników. Podobno jest pyszny, wilgotny i mocno czekoladowy. I na dodatek bezglutenowy!

Bardzo podobny tort piecze moja babcia, biszkopt to jej autorska receptura. To jedyny tort, który jadam.. gdy mam dobry dzień ;) Jest banalny w wykonaniu i pasuje niemal do każdego kremu. Upiekłam go w bardzo małej blaszce. W przypadku standardowej tortownicy (ok. 26 cm średnicy) wystarczy podwoić ilość składników.

Przy okazji - wyniki konkursu z Magazynem Maszkety!
Łatwo nie było, więc o pomoc w wyborze musiałam poprosić moją dobrą znajomą - Sandrę (sława!). Okazało się jednak, że mamy podobne typy i tym sposobem wygrała historia o pieprznym jabłeczniku autorstwa Asik ;)

"Popisowym ciastem mojej ś. p. Mamy był jabłecznik.
Kiedyś, kiedy była chora, chciałam jej zrobić przyjemność i upiec go. Wiedziałam doskonale jak się go robi, bo zawsze piekłyśmy razem. Ciasto wyszło idealnie. Szkoda tylko, że zamiast cynamonu na jabłka, nasypałam pieprzu ziołowego... W końcu w słoiczkach wyglądał tak podobnie... :/
"

Serdecznie gratuluję i życzę jak najmniej takich wpadek ;)



Bezglutenowy tort orzechowo-czekoladowy
wg receptury mojej babci Gieni
tortownica ø 18cm

Biszkopt
130 g zmielonych orzechów włoskich
5 jajek (oddziel żółtka od białek)
6 łyżek cukru pudru
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia (bez dodatku mąki)

Masa
300 g miękkiego masła
200 g gorzkiej czekolady
50 g gorzkiego kakao
100 g cukru pudru
3 łyżki mascarpone

dodatkowo - kwaśna konfitura/dżem (u mnie z mirabelek)


Nastaw piekarnik na 160 st. C.
Zacznijmy od biszkoptu. Żółtka zmiksuj z cukrem pudrem na puszystą, jasną masę. Dodaj zmielone orzechy, proszek do pieczenia i porządnie wymieszaj. W osobnym naczyniu ubij na sztywno pianę z białek. Za pomocą drewnianej łyżki wmieszaj ją do masy orzechowej, możliwie delikatnie. Masę przełóż do tortownicy, wyrównaj i włóż do piekarnika. Piecz przez 30 minut w temperaturze 160 st. C, następnie zwiększ temperaturę do 180 st. C i piecz przez kolejne 30 minut. Studź w piekarniku.

Czekoladę rozpuść w kąpieli wodnej, odstaw do wystudzenia.
Masło zmiksuj z cukrem pudrem i przesianym kakao. Następnie partiami dodawaj roztopioną czekoladę. Na koniec wmieszaj mascarpone.

Biszkopt przekrój na 3 blaty. Wierzch pierwszego blatu posmaruj dosyć grubą warstwą dżemu, następnie nałóż warstwę kremu (ja używałam rękawa cukierniczego). Połóż kolejny blat i znowu posmaruj dżemem i kremem. Nałóż ostatni blat (już nie nakładaj konfitury). Całość udekoruj pozostałym kremem według uznania. Schowaj tort do lodówki na godzinę przed podaniem.


23 komentarze:

  1. Teraz nic, tylko czekać na te wszystkie lukratywne propozycje ;)

    Tort obłędny! Jeśli smakuje tak samo dobrze, jak wygląda, to zazdroszczę każdej okruszyny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaki ciepłolub kochający słońce i nienawidzący chłodu oraz zimy [nawet tej pięknej], podzielam Twoją radość. Chodzę w swetrze i jest mi za ciepło, wczoraj śmiało mogłabym wskoczyć w krótkie spodenki. Latem nie opędzę się od insektów za brak długotrwałych mrozów, ale dziś jest pięknie, idealnie wręcz (:
    A tort wygląda pięknie w przekroju - idealnie równy, nic się ze sobą nie miesza ani nie rozpływa, do tego bezglutenowy i PRAWIE paleo. Fajnie, że na niego wpadłam (:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyszedł mi, jak nigdy ;) Mam nadzieję, że spróbujesz zrobić? Jestem ciekawa, jak go zrobić całkiem paleo.

      Usuń
    2. Cukier na cukier kokosowy/ksylitol opcjonalnie. Tylko mascarpone mnie zastanawia - zostałaby śmietanka kokosowa albo mielone nerkowce jak na sernik wegański. Ja obecnie jestem na protokole autoimmunologicznym, to jest takie paleo, które wyklucza m.in. orzechy jajka, ale przepis sobie zapisałam już na durszlaku, więc jak już będę mogła z powrotem jeść to co wcześniej, to na pewno wrócę do niego (:

      Usuń
    3. Mascarpone można zupełnie pominąć i dodać mniej kakao, wtedy masa nie powinna być zbyt sucha. Babcia do masy zawsze dodawała budyń, ale to już zupełnie daleko od paleo ;)

      Usuń
  3. Jaaaaacie... Ależ nabrałam smaku na takie cudo :D
    Jaki równiutki, jaki śliczniutki ...

    I serdecznie dziękuję za docenienie mojej życiowej kuchennej porażki :D
    Już nigdy nic takiego mi się nie przydarzyło, pewnie dlatego, że teraz za każdym razem wącham, co mam w otwieranym słoiczku :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękny. Jak będziesz robić konkurs, w którym nagrodą będzie ten tort, to muszę wygrać! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nigdy nie przestanę zachwycać się Twoimi wypiekami! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. I ten wierzch, coś fantastycznego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To szczyt moich umiejętności jeśli chodzi o dekoracje cukiernicze :P

      Usuń
  7. jeśli ze złego samopoczucia powstają takie cuda, to chyba warto się czasem gorzej poczuć ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow, jaki fantastyczny! :)
    Wygląda po prostu obłędnie i nic więcej nie muszę dodawać.*.*

    OdpowiedzUsuń
  9. Mmm, boski ten tort. Wygląda fenomenalnie, jak bym nie potrafiła nie spróbować... :)

    OdpowiedzUsuń
  10. u mnie też ostatnio pojawiło się ciasto "na bogato", niby nie tort a jednak bardziej "wow" ;-) i dziwnym zbiegiem okoliczności też głównymi składnikami były orzechy i czekolada! powinnyśmy się wymienić po kawałku ;-) Cudne zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ależ się okazale prezentuje! Cudo, cudo ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. O matko, jak to pięknie wygląda... Aż szkoda, że teraz nie wolno mi takich frykasów...

    OdpowiedzUsuń
  13. Zrobiam! Nawet czesciowo pomogl mi mniej zaangazowany maz. Tort sie naprawde udal! 20 urodziny syna! Syn stwierdzil, ze to najlepszy tort jaki dotychczas probowal. A i bezglutenowa siostra wziela sobie dokladke.
    W drugiej warstwie przelozenia dodalismy wydrenowane wisnie z e sloiczka. Polecam!

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...