czwartek, 11 czerwca 2015

Nie taki czarny bez i syrop

Za kilka dni rozpocznie się kalendarzowe lato, ale nie da się zaprzeczyć, że to pogodowe już do nas dotarło. Jest ciepło, słonecznie, dosłownie wszystko kwitnie i pachnie. Sprzedawcy wystawiają na stragany łubianki truskawek i pierwszych czereśni, widuję już nawet borówki i maliny. Będzie pysznie przez najbliższych kilka miesięcy. 
Oprócz oczywistych rarytasów są też takie, o których nikt nie pamięta lub nie wie. Znacie syrop z kwiatów czarnego bzu? Od pierwszego spróbowania stałam się dozgonną fanką. Słodki, lekko kwaskowaty, z delikatną, kwiatową nutą. Dla mnie pyszny, dla innych "ciekawy". Gdy ktoś próbuję jedzenia mojej produkcji, zawsze mnie zastanawia opinia o smaku, że jest "ciekawy". Nie smaczny, niedobry, ale właśnie ciekawy ;) Strach pomyśleć, co się za tym kryje..
Wracając do syropu - zawsze wybierałam kupny, ale gdy skład zaczął zmierzać ku sztucznym aromatom i syropowi glukozowo-fruktozowemu, musiałam spasować. W tym roku powzięłam postanowienie, że sama przygotuję taki syrop. Wszystko dlatego, że jest to dziecinnie proste! Kwiaty zbierałam na naszej wiosce, oddalonej od miejskiego brudu i spalin. Miałam już wybrany krzak do oberwania, gdy okazało się, że krzak bzu rośnie.. na ścianie naszego domu. Pewnie trzeba będzie go wyciąć, jest to roślina bardzo ekspansywna i pewnie z czasem rozsadzi kamienny mur. Ale zanim się to stało, nasz osobisty bez przyczynił się do powstania pysznego syropu. 
Jeśli jeszcze nie piliście takiego syropu, koniecznie musicie spróbować. Może uznacie to za wyjątkowo pyszny smak, a może tylko "ciekawy". Spieszcie się, póki jeszcze są świeże kwiaty!

 

Syrop z kwiatów czarnego bzu
elderflower syrup

korzystałam z przepisy Bei z Bea w kuchni

ok. 40 baldachów kwiatów czarnego bzu
1 kg cukru
sok z 1 cytryny (lub 20 g kwasku cytrynowego)
1 litr wody

Kwiaty najlepiej zbierać w suche dni. Unikajcie baldachów w ostatniej fazie kwitnięcia, wybierajcie te świeże. Jeśli macie taką możliwość, wybierajcie krzewy oddalone od ruchliwych ulic.




Zerwane kwiaty rozłóż na stole (najlepiej na zewnątrz) i poczekaj, aż wszyscy ich mieszkańcy się wyprowadzą. Następnie mozolnie odrywaj kwiatki bzu, najlepiej bezpośrednio do naczynia, w którym będziesz przygotowywać syrop (np. duży słoik). Im mniej zielonych łodyżek w słoiku, tym lepiej.
W rondelku zagotuj wodę z cukrem i sokiem z cytryny. Gorącym płynem zalej kwiaty, przykryj wierzch naczynia gazą lub ściereczką i odstaw na 2-4 dni w chłodne miejsce. Co jakiś czas zamieszaj słoikiem.
Po zalecanym czasie przefiltruj syrop do wyparzonych butelek lub słoików. Jeśli jesteś szczęśliwym posiadaczem Chemexa, to sprawa będzie prosta ;)

Jeśli chcesz się nim cieszyć dłużej, możesz go zapasteryzować. Otwarty syrop przechowuj w lodówce. Dodawaj do wody z lodem i świeżymi ziołami. Albo do owocowych koktajlów, albo lodów.. co tylko przyjdzie do głowy!




5 komentarzy:

  1. Zawsze mnie przerażał ten etap z wychodzeniem mieszkańców ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy zrywałam kwiaty do syropu była w nich aż jedna mrówka. Może to zależy od miejsca gdzie rosną krzaki, bo gdy zbierałam kwiaty do zdjęć to roiło się w nich od mszyc, brrr!

      Usuń
  2. Ja miałam syrop z czarnego bzu, który był... czarny! Taka niespodzianka. Nie wiem co tam było dodane, ale wcale nie E, bo to prezent od cioci ;). Też pyszny swoją drogą :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, zdjęcia cudowne! :)
    Uwielbiam syrop z kwiatów bzu i będę musiała wypróbować i tej wersji, bo Mama właśnie zadzwoniła, że u nas bez kwitnie (i nawet zrobiła z nim ciasto!) Więc jutro będę szaleć jak przyjadę do domu. :)
    Dziękuję za świetne i nietuzinkowe inspiracje! *.*

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...