Moje poczucie
przyzwoitości mówi mi, że powinnam to jakoś wyjaśnić. Ale tylko winny
się tłumaczy. I choć jestem winna, to może sobie i Wam (jest tam kto?)
tego oszczędzę.
W ciągu tych kilku miesięcy zaszło parę zmian, a
ostatnie dni spędzam w gruzie i pyle (dosłownie). Odkryłam także, co to
znaczy "mogę robić zdjęcia tylko w weekendy" i każda próba dostosowana
się do nowej sytuacji kończy się niepowodzeniem. Od 3 miesięcy. Odnoszę
wrażenie, że w tym dorosłym życiu energia uchodzi z człowieka szybciej i
boleśniej, to mocno mnie zaskoczyło. Ale mamy nowy rok, a każdy nowy
rok to początek krótkiej i nieefektywnej walki z własnymi słabościami.
Chciałoby się rzec "nie tym razem losie!", ale staram się wiele nie
obiecywać.
Dlatego zaczynam powoli, małymi kroczkami i mam nadzieje,
że uda mi się utrzymać to powolne tempo. Z racji dosyć pokaźnej wyrwy
czasowej, ominęłam sporo smaków i kompozycji charakterystycznych dla
okresu świąt. Poza tym zima jest taka, jakby jej nie było i wszelkie
rozgrzewające słodkości są cokolwiek nie na miejscu. W mojej spiżarce
zalega kilka słoików melasy, które wykorzystywałam ostatnio do produkcji
domowego sosu BBQ (kto wie, może to jakiś pomysł na kolejne wpisy?),
ale nadal trudno wykończyć choćby jeden. Dobrze, że data przydatności
jest długa, bo klęła bym pod nosem do końca roku gdyby tyle się
zmarnowało..
Zapraszam was na ciasteczka melasowe. Miały być ciągnące
i stosunkowo płaskie, a wyszły zaskakująco puszyste i lekkie. Wszystkie
znaki na niebie i ziemi mówią, że będą doskonałe do kawy :)
Korzenne ciasteczka melasowe
molasses cookies
nieco zmieniony przepis od Gaby
100g roztopionego masła
80g cukru pudru
1 jajko
60g melasy (użyłam buraczanej)
280g mąki pszennej
1 łyżeczka sody oczyszczonej
1/2 łyżeczki cynamonu
1/2 łyżeczki imbiru
1/3 łyżeczki zmielonego anyżu
cukier do obtaczania
Mąkę przesiej do miski razem z sodą i przyprawami. W dużej misce zmiksuj na puszystą masę masło, cukier, jajko i melasę. Następnie partiami dodawaj mieszankę mąki i przypraw. Zagnieć elastyczne ciasto, ale staraj się nie dodawać więcej mąki. Uformuj kulę, zawiń ją w folię spożywczą i odstaw do lodówki na godzinę.
Nastaw piekarnik na 190 st. C, blachę wyłóż papierem do pieczenia.
Za pomocą łyżeczki nabieraj porcje schłodzonego ciasta, formuj kulki wielkości orzecha włoskiego i obtaczaj je w cukrze.
Piecz przez 10-15 minut, aż widocznie się zezłocą i popękają. Studź na kratce.
Z podanej porcji wychodzi ok. 25 ciasteczek.
Uwielbiam takie popękane maleństwa :)
OdpowiedzUsuńCudne ciasteczka!
OdpowiedzUsuńU mnie też zalega słoik melasy,więc kto wie...
można użyć oleju zamist masła?
OdpowiedzUsuńOczywiście, choć pewnie zmieni się nieco struktura. Ciastka powinny wyjść bardziej wilgotne :)
UsuńU mnie zalega słoik melasy, ale to dlatego, że nie polubiłam się z tym smakiem :( może jednak spróbuję go dokończyć i upiekę te ciasteczka, bo przynajmniej z wyglądu mnie urzekły :)
OdpowiedzUsuńJa polubiłam dopiero za drugim podejściem. Za pierwszym razem kupiłam melasę trzcinową w eko sklepie i była nie do przełknięcia. Buraczana jest duuuużo smaczniejsza, przypomina lekko przypalony karmel :)
Usuńdoskonałe ;) wypróbuję przy najbliższej okazji, bo zebrało mi się za dużo melasy i czas ją zużywać... :)
OdpowiedzUsuńuuu coś w sam raz dla takiego melasożercy jak ja! :)
OdpowiedzUsuńsmacznie wyglądają:)
OdpowiedzUsuńJakie ładne te ciasteczka! Na pewno są pyszne! :)
OdpowiedzUsuńzastanawiałam się właśnie, gdzie zniknęłaś! ale dobrze, że już jesteś z powrotem..
OdpowiedzUsuńwszystkie znaki na niebie i ziemi mówią, że i mi by smakowały ciasteczka ;-)
mega apetyczne, cudny ten rondelek :)
OdpowiedzUsuń