Czasem wracam pamięcią do lat dzieciństwa. Pamięć mam kiepską, więc wspomnienia też mam wybiórcze. Pamiętam składanie pistoletów z klocków lego i wypełnianie niezwykle niebezpiecznych misji, mój pokój z okropnymi, białymi meblami, wózek, w którym woziłam narzędzia, a także wszystkie wakacyjne wyjazdy na wieś. Gdy ktoś zadaje pytanie o "smak dzieciństwa", mam z tym problem. Bo w pierwszym momencie nic nie przychodzi mi na myśl. Jeśli jednak pomyślę o tym w spokoju, pojawiają się w mojej głowie pyszne rzeczy. Zacierka babci, robiona na mleku prosto od krowy. W ogóle, picie świeżego mleka jest czymś, czego nie da się zapomnieć! Pamiętam też piszingera z masą kakaową, który ostatnio przeżywa renesans w naszym domu.
Ale na co od dawna miałam ochotę to.. kisiel. Wiele (oj wiele!) lat temu, kiedy w jednym momencie wszyscy domownicy nabierali ochoty na coś słodkiego, mama robiła kisiel. Ale nie taki zwyczajny. Zawsze przygotowywała kisiel cytrynowy, który polewała słodką śmietanką. Smak tak nieoczywisty, że ciężko wyprzeć to wspomnienie z pamięci. I choć dzisiaj był to kisiel ze świeżych owoców, a wanilia wyparła wanilinę - wrażenia i uśmiechy są ciągle te same.
I gwoli przypomnienia, bo może komuś umknęło - rozdanie z kubkiem termicznym zostało zakończone. Wyniki ogłosiłam w poprzednim poście. Wysłałam wiadomości do dwóch Pań - DD i Ala, ciągle czekam na odpowiedź! Jeżeli do poniedziałku 11.02 nie odstanę odpowiedzi zwrotnej, będziemy losowali kolejne dwie osoby!
Kisiel cytrynowy z waniliową śmietanką
2 małe porcje
250ml wody
1 cytryna - starta skórka i sok
2 łyżki cukru
łyżka mąki ziemniaczanej
2 łyżki śmietany 18%
2 łyżki cukru waniliowego
W kubeczku wymieszaj śmietanę z cukrem waniliowym.
Odlej niewielka ilość wody, dokładnie rozmieszaj w niej łyżkę mąki ziemniaczanej. Pozostałą wodę wlej do rondla, dodaj sok z cytryny i cukier - zagotuj. Szybko ściągnij z palnika i energicznie wmieszaj wodę z mąką. Rondel ponownie wstaw na gaz, niech wszystko się zagotuje. Gotowy kisiel rozlej do miseczek i polewaj słodką śmietanką. Można przybrać startą skórką cytrynową.
Jeść póki ciepłe.
Jest genialny :)
OdpowiedzUsuńZrobię- narzeczona zwariuje!
I jeszcze cudowne jest w nim to, że dowodzi zbędności torebek i waniliny, a przy okazji to faktycznie smak dzieciństwa- bardzo to lubię. (chociaż mamy na vhs'sie film na którym jako mały bąbel spektakularnie wypluwam "kisielek", ale taki czerwony, pewnie wiśniowy- nigdy za wiśniami nie przepadałam)
Pozdrawiam!
Musiało minąć tyle czasu żeby zrobić coś tak banalnego ;)
UsuńDaj znać jak wyszło!
Taki banalny kisiel bardzo dobrze budzi wspomnienia.
OdpowiedzUsuńSłoneczny kolor!
Też taki pamiętam z zerówki inie tylko )
OdpowiedzUsuńale cudownie wygląda!
OdpowiedzUsuńkolor powala na kolana! ;)
OdpowiedzUsuń