Zrobiłam sobie dłuższą przerwę niż planowałam, dlatego dobrze jest nadrobić stracony czas czymś słodkim. Jesień nie jest taka zła, bywa zaskakująco ciepło i słonecznie, ale telewizja nie pozostawia złudzeń. Za nieco ponad dwa tygodnie przylatuje Święty Mikołaj. Mówią o tym marki spożywcze, telekomunikacyjne, odzieżowe i centra handlowe. W sąsiednich oknach widzę mrugające gwiazdki i neonowe sanie z reniferami. Ostatni bastion to radio, ale i ono w końcu da za wygraną.
Wycofanie się jest naturalną reakcją na ten zmasowany atak. Ale tym razem postanowiłam feel the flow. Z głośników sączy się Ella Fitzgerald w świątecznych aranżacjach, a piekarniku siedzi ciasto, które pachnie zimą. Każdy kolejny kawałek ułatwia radzenie sobie z tą trudną, przedświąteczną rzeczywistością. Trochę jak piernik. Na mące żytniej, ale paradoksalnie lekkie, wręcz puszyste. Do herbaty kardamonowej, jak znalazł. Ach ci Skandynawowie.. wiedzą, jak piec.
Ciasto daktylowe na mące żytniej (razowej)
za 'Nordic Bakery Cookbook' Miisa Mink po drobnych modyfikacjach
200g suszonych daktyli, wydrylowanych
szklanka wody
szklanka wody
Daktyle pokrój na mniejsze kawałki. Wrzuć do rondelka, zalej szklanką wody i doprowadź do wrzenia. Niech się gotują przez 10-15 minut, aż całość będzie przypominać średnio atrakcyjną papkę. Ostudź.
250g masła
150g brązowego cukru
łyżka ekstraktu waniliowego
2 jajka
250g mąki żytniej razowej
1 łyżeczka sody oczyszczonej
1 łyżeczka cynamonu
2 łyżeczki zmielonego kardamonu
150g brązowego cukru
łyżka ekstraktu waniliowego
2 jajka
250g mąki żytniej razowej
1 łyżeczka sody oczyszczonej
1 łyżeczka cynamonu
2 łyżeczki zmielonego kardamonu
cukier puder
Piekarnik nagrzej do 170 st. C.
W misce porządnie utrzyj masło z cukrem. Dodaj łyżkę ekstraktu waniliowego, a następnie wbijaj jajka, ucieraj po każdym dodaniu.
W osobnej misce połącz mąkę, sodę i przyprawy. Dodawaj do masy maślanej porcjami, na przemian z masą daktylową. Wymieszaj tylko do połączenia składników.
Foremkę posmaruj masłem i wyłóż papierem do pieczenia. Przełóż do niej ciasto i wyrównaj. Piecz przez 60-70 minut do tzw. suchego patyczka.
Gdy ostygnie, posyp obficie cukrem pudrem.
Podawaj z ciepłą herbatą z dodatkiem kardamonu lub kilkoma plastrami imbiru.
Pozdrawiam Panią promotor! ;)
baaardzo apetycznie wygląda i świątecznie w tle ... nie robiłam nigdy ciasta z daktylami, rozumiem, że tej wody od gotowania daktyli nie odcedzam?
OdpowiedzUsuńps.jak zwykle cudowne zdjęcia :)
Dziękuję! :)
UsuńWody nie odcedzasz, to zresztą mogłoby być trudne. Daktyle rozpadają się i robi się taka brązowa papka. Dla pewności można zblendować ;)
ok dzięki
UsuńUwielbiam daktyle. Dodaję do ulubionych :)
OdpowiedzUsuńŚnied z cukru pudru - piękny! :)
OdpowiedzUsuńMusiało smakować wybornie. Zdjęcia mają bardzo fajny klimat;)
OdpowiedzUsuńŚwietne zdrowe ciasto.Ależ musi smakować! :)
OdpowiedzUsuńJa tez robiłam ciasto daktylowe. Bardzo mi smakowało. Dodatkowa zaleta to taka, że można dodać mniej cukru. Daktyle dodają naturalnej słodyczy. :)
OdpowiedzUsuńMówiąc najprościej: niebo w gębie :)
OdpowiedzUsuńZ pozdrowieniami i podziękowaniami za przepis:
Rusin.
Jejku ale cudowności, tak swiatecznie! :)
OdpowiedzUsuńPięknie i świątecznie :)
OdpowiedzUsuńA tak przy okazji nominowałam Twój blog do zabawy Liebster Blog, zapraszam do pobrania pytań z mojego bloga i dalsze przekazanie zabawy :)
Ślicznie,świątecznie, dwa ray "eś":)
OdpowiedzUsuńZrobilam je w formie muffinek i od razu wywindowalo sie na szczyt mojej listy! tylko nastepnym razem dam mniej cukru.
OdpowiedzUsuńA jaka temperatura piekarnika? Nikt o to nie pyta... To takie oczywiste...?
OdpowiedzUsuńNie muszą pytać, bo jest podana ;)
Usuń