Mam nadzieję, że ten enigmatyczny wstęp będzie wystarczającym wytłumaczeniem mojego obiboctwa i nieróbstwa. Nie ukrywam, że zupełnie nie miałam czasu na gotowanie, zdjęcia i pisanie. Ot, proza życia. Ale gdzieś podskórnie miała taką potrzebę, że tę pustkę trzeba czymś uzupełnić. Mam tyle zaplanowanych rzeczy do wypróbowania, że miałam w czym wybierać. Ponownie chwyciłam za moją maleńką tortownicę i pomyślałam, że bardzo dawno nie piekłam sernika. Wiele mi się marzyło, ale obecne zapasy wystarczyły tylko na to, co Wam dziś prezentuję. To mało i wiele zarazem.
Forma minimum, smak maksimum. Struktura kremowa, ale zwarta. Trochę wyrósł, trochę opadł, ale sernik sezamowy ma mój głos. Można go też spokojnie nazwać sernikiem chałwowym, bo w końcu głównym składnikiem chałwy jest sezam. Bardzo kremowy, bardzo lekki, bardzo orzechowy. Bardzo, barrrdzo polecam.
Sernik chałwowy (sernik sezamowy)
sesame cheesecake (halvah cheesecake)
forma o średnicy 20 cm
Na spód:
80 g orzechów włoskich
80 g płatków żytnich
40 g sezamu
100 g cukru trzcinowego
60 g masła
Masa serowa:
450 g tłustego sera twarogowego
250 g sera mascarpone
150 g pudru z cukru trzcinowego
2 łyżki mąki ziemniaczanej
2 jajka
1 białko
2 łyżki ekstraktu z wanilii
6 łyżek jasnej tahiny
Dno i ścianki tortownicy wyłóż papierem do pieczenia. Piekarnik nastaw na 170 st. C.
Orzechy włoskie oraz płatki żytnie zmiel w blenderze, ale niezbyt dokładnie. Powinny być widoczne kawałki orzechów. Do mieszkanki dodaj sezam.
Na patelnię wsyp cukier, dodaj 4-5 łyżek wody. Podgrzewaj na średnim ogniu, aż powstanie intensywna piana (nie mieszaj). Po kilku minutach powinna zacząć brązowieć, wtedy dodaj masło. Dokładnie wymieszaj, podgrzewaj jeszcze przez chwilę i przelej do miski z suchymi składnikami. Porządnie wymieszaj i przełóż do tortownicy. Mocno ugniataj masę na dnie i brzegach formy tak, by powstał dosyć wysoki brzeg. Formę przełóż do piekarnika i podpiekaj przez ok. 15 minut. Po wyciągnięciu ostudź.
Twaróg i mascarpone przełóż do miski, zmiksuj na średnich obrotach. Dodaj cukier z mąką ziemniaczaną i ponownie zmiksuj. Staraj się nie napowietrzać masy. Partiami dodawaj jajka i białko mieszając za każdym razem. Na koniec wmieszaj ekstrakt waniliowy i tahinę. Masę przelej na podpieczony spód, wierzch wyrównaj.
Piecz przez ok. 60 minut - brzegi powinny być ścięte i dobrze podpieczone, środek jeszcze lekko płynny. Zostaw w piekarniku do całkowitego ostudzenia.
Na zdjęciach widzicie sernik godzinę po upieczeniu. Po kilku godzinach spędzonych w lodówce jest idealnie zwarty i kremowy.
Daj kawałek i daj deskę. I może tło jeszcze dorzuć ;p
OdpowiedzUsuńI jeszcze w celofan zapakować? ;)
Usuńcoś dla mojego chałwożernego męża ;-)
OdpowiedzUsuńA widzisz, ja za chałwą już tak nie koniecznie ;)
Usuńchałwożercą i ja jestem. cudny ten sernik.
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcie takie...bajkowe :)
OdpowiedzUsuńzdjęcia przepiękne , klimatycznie nastrojowe romantyczne :) a sernik? poproszę !
OdpowiedzUsuńZdjęcie fantastyczne. Ciekawe jak z sernikiem ;>
OdpowiedzUsuńNajbardziej uroczy sernik, jaki widziałam! ;)
OdpowiedzUsuńPrześliczny jest, zwłaszcza na takich zdjęciach. *.*
Czekam z niecierpliwością na nowe przepisy. :)