Niedziela zapowiadała się na manifest jesiennej pogody. Siła wyższa sprawiła, że chmury się rozbiegły i pojawiło się utęsknione słońce. Dzień spędziłam bardzo mile i ciepło. Objadłam się okrutnie
(ostatni raz!) i przywiozłam do domu mnóstwo dobroci. Będąc na moim
miejscu, co zrobilibyście z tymi uroczymi kiściami? Kulki są soczyste,
słodkie i najchętniej zjadłabym je bez żadnej obróbki. Ale mogę ich mieć
więcej, więc.. szukam inspiracji ;)
Zastanawiam się też, czy cieszyć się, czy złorzeczyć na dwie miski pełne pigw! Blogowy synonim luksusu, dostępny tylko dla doświadczonych łowców bazarowych lub szczęściarzy, którzy mają w okolicy kilka drzew. Należę do tej drugiej kategorii. W kuchni unosi się sielski zapach, gdybym mogła mieć takie perfumy.. To bardzo niedoceniany owoc w Polsce, więc tym bardziej chciałabym mu pomóc "zaistnieć". To moje pierwsze podejście.
Czekam na wszelkie sugestie! :)
My robimy po prostu nalewkę z pigwy: )
OdpowiedzUsuńWinogrona przetwarzam na dżem razem z odrobina porto i rozmarynem. Super jako dodatek do serów i wędlin ale tez świetnie smakuje na bułkach z masłem, naleśnikach, omletach itp. Polecam. Pigwa - szkoda że nie mam do niej dostępu - ale powidła z pigwy jadłam są boskie
OdpowiedzUsuńPigwy nie mam, a szkoda :( Z winogron robię wino każdego roku :)
OdpowiedzUsuńWino to na razie dla mnie zbyt wiele - ale dżem? A może jakiś sos do kaczki?
OdpowiedzUsuńPigwy na szczęście mogą dłużej poleżeć, ale pigwówkę i powidła mam już wpisane w grafik :D