I choć natura układa się do snu, jesień to bardzo żywa pora roku. I bezsprzecznie najbardziej kolorowa. Tak samo, jak kolorowa potrafi być dynia. Od szarości i bieli, po żółć, zieleń i pomarańcz.
Dynia jest moim jesiennym przystankiem. A właściwie całorocznym, bo od kilku lat kupuję ją kilogramami i przechowuję w zamrażarce. Dzięki temu mogę się nią cieszyć do początków wiosny. Wybór mam marny, ciągle marzę o dyni makaronowej, nie wspominając o uroczej butternut (jeżeli wiecie, gdzie na śląsku można je dostać - będę dozgonnie wdzięczna!). Dlatego korzystam z tego, co mam. A ciągle trafiam na słodką hokkaido (lub coś, co bardzo dobrze ją imituje) i to ona stanowi podstawę moich poczynań. Zapewniam Was, że w najbliższym czasie będzie dużo dyni, oj dużo..
A dzisiaj zupa dyniowa. Robię na wiele sposobów - raz bardziej słona, raz bardziej słodka, z dodatkiem curry. Dzisiaj z dodatkiem mleczka kokosowego i pomidorów. Doskonałe wyważenie między słodyczą i kwaskowatością.
Zupa dyniowa z pomidorami i mleczkiem kokosowym
z Kwestii Smaku po drobnych modyfikacjach
500g upieczonej dyni hokkaido (lub innej suchym i słodkim miąższu)
750ml passaty pomidorowej lub domowego sosu pomidorowego
300ml wody lub lekkiego bulionu warzywnego
puszka mleczka kokosowego
kawałek imbiru, starty na tarce
skórka z połowy pomarańczy
łyżeczka czerwonej pasty curry
przyprawa curry w proszku (dla koloru)
kiełki rzodkiewki
śmietana 18%
puszka mleczka kokosowego
kawałek imbiru, starty na tarce
skórka z połowy pomarańczy
łyżeczka czerwonej pasty curry
przyprawa curry w proszku (dla koloru)
kiełki rzodkiewki
śmietana 18%
* kasza jaglana - bardzo pasuje!
Jeżeli masz dostęp do świeżych pomidorów (a przecież mamy na nie sezon!), zrezygnuj z gotowej passaty pomidorowej i zrób swój własny sos. Sparz pomidory i obierz je ze skóry. Usuń z nich gniazda nasienne a miąższ pokrój w kostkę. Usmaż na oliwie z posiekaną cebulką i liściem laurowym. Duś przez kilkanaście minut, aż zaczną się rozpadać. Dopraw solą i pieprzem, a potem zmiksuj. Volia, osobisty sos pomidorowy gotowy!
W dużej patelni rozgrzej oliwę, dodaj pastę curry, imbir oraz skórkę pomarańczową i smaż przez chwilę na średnim ogniu. Dodaj upieczoną wcześniej dynię i smaż przez kolejne 2-3 minuty. Wlej sos pomidorowy, dopraw solą i pieprzem, zagotuj. Niech sobie pyrka przez kilka minut. Następnie wszystko przelej do blendera, dodaj mleczko kokosowe i dokładnie zmiksuj. Jeżeli zupa jest zbyt gęsta, dodaj wody lub bulionu, dopraw według smaku. Gdy uzyskasz pożądaną konsystencję, przelej do garnka i podgrzej.
Moim skromnym zdaniem najlepiej smakuje z dodatkiem kaszy jaglanej i kleksem śmietany. Ładnie prezentuje się z kiełkami. W zasadzie z wszystkim ładnie się prezentuje. Róbcie jak najczęściej i jedzcie na zdrowie!
To tak jak ja!
OdpowiedzUsuńKocham słońce i nie cierpię zimna, a nawet już chłodu.
Dyniowe fotki piękne.
Zupę znam,jest pyszna!
Nie mogę się do niej przekonać. Może dlatego, że jest pomarańczowa i gruba ; )
OdpowiedzUsuńChyba warto zrobić z niej zupę...
Weroniko, w kuchni trzeba porzucić uprzedzenia i nietolerancję! To że gruba nie znaczy, że niesmaczna ;) Niemniej im mniejsza wagowo (och, znowu śliski, stereotypowy grunt) tym zwyczajnie lepsza.. szukaj małych, słodkich i suchych odmian. Czekam na Twój dyniowy przełom!
UsuńZupa to dopiero początek :)
uwielbiam dynię! i również cierpię na niedostępność jej odmian na śląsku :(
OdpowiedzUsuń